Kilo wody pod stopą

Czy system DSC w ręcznej krótkofalówce to tylko gadżet?

  • 14.11.2021 1551

Bardzo często dzwonicie z pytaniami o zakup swojego pierwszego morskiego radiotelefonu (zapraszam serdecznie postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania) i jedno z nich powtarza się bardzo często. Czy jest sens mieć w ręcznym radiotelefonie kontroler DSC? Czy to nie jest wyłącznie gadżet? Jaką będzie miał ten system skuteczność, gdy na przykład ktoś znajdzie się w wodzie? W tym wpisie bierzemy to na warsztat!

Najkrótsza odpowiedź na to pytanie to: Tak, system DSC (dla tych, którzy są jeszcze przed kursem, na który nieustająco zapraszam – chodzi o cyfrowe, selektywne wywołanie) w ręcznej UKF-ce ma sens. Możliwość nadania w sposób błyskawiczny wezwania o pomoc, bardzo często z wykorzystaniem jednej ręki lub wręcz półautomatycznie ma niebagatelne znaczenie dla bezpieczeństwa. Dlatego właśnie ręczne radiostacje z systemem DSC zagościły w systemie GMDSS. Standard systemu GMDSS rozwija się i ewoluuje bardzo powoli – i to dobrze – dlatego wypracowane standardy po prostu działają. Tak też jest w przypadku wykorzystania DSC w radiostacjach ręcznych.

Zerknijmy na zasięgi – bo tego się często obawiacie. Delikwent ląduje w wodzie, ma na sobie oczywiście kamizelkę pneumatyczną i radio. Załóżmy, że będziemy nadawać z jakich 10cm nad poziomem wody (bardzo pesymistycznie), do standardowej anteny na większej jednostce, załóżmy będącej 16m nad poziomem wody. Skuteczny zasięg wyniesie około 9-10Mm, a niektórzy autorzy podają, że może to być nawet 13Mm.

No dobrze, ale co, jeżeli druga jednostka to RIB z anteną powiedzmy na 2m nad poziomem morza? Tu skuteczna komunikacja będzie miała miejsce na maksimum jakieś 4Mm. To wbrew pozorom całkiem sporo, jeżeli pamiętamy w jakich typowych zadaniach wykorzystujemy radio ręczne. A co, jeżeli mamy małą łódkę i radio ręczne będzie naszym jedynym środkiem łączności? Zauważ, że nasze rozważania dotyczą sytuacji komunikacji z drugą jednostką – a to nie jest istota systemu GMDSS – nasze wezwanie o pomoc ma bowiem trafić do stacji brzegowej (o tym za chwilę) – także prezentowane tu rozważania są naprawdę pesymistyczne.

Załóżmy więc, że płyniemy małą jednostką i mamy dotrzeć do innej małej jednostki – swoją drogą w takiej sytuacji są rybacy z Zalewu Wiślanego – wszak tam teraz biegnie droga morska – zerknijmy więc czy z kutra na kuter da się. Stojąc na naprawdę małym kutrze powinienem trzymać radiotelefon ręczny na wysokości jakichś 1,7m – no dobra ale ja wysoki jestem – załóżmy więc 1,4 przecież ile można stać – przyjmiemy, że drugi kuter odbiera nas z dokładnie takiej samej sytuacji (wariant pesymistyczny). Policzmy – wychodzi 5.3Mm, a według niektórych autorów nawet 7Mm. To naprawdę sporo jak na wariant pesymistyczny!

Pamiętaj, że system GMDSS jest tak skonstruowany, żeby Twoje wołanie o pomoc trafiło do stacji brzegowej. Jak to wygląda według normy? Policzmy dla wariantu najbardziej pesymistycznego, czyli człowiek w wodzie, nadaje alarmowanie z wysokości 0,1m – czyli naprawdę pesymistycznie. Według klasycznego wzoru wychodzi 22,8Mm, a niektórzy autorzy podają większy zasięg około 30,4Mm. Pamiętaj, że liczyliśmy dla naprawdę pesymistycznej sytuacji, bo już rybak siedzący na kutrze wyśle sygnał na odległość 25,1Mm do 33,6Mm.

No ale zbadajmy sytuację, w której jakimś cudem jesteśmy poza zasięgiem stacji brzegowej (moc ma tutaj odrobinę znaczenia, ale o tym za chwilę), i tu przychodzi nam z pomocą konstrukcja systemu GMDSS. Inny statek odbierając nasze cyfrowe alarmowanie, jeżeli nie odbierze również potwierdzenia odbioru alarmowania ze stacji brzegowej musi przekazać nasze alarmowanie. W każdej sytuacji zasięg ręcznego radiotelefonu nie jest więc problemem. No więc może moc naszej radiostacji?

Jeżeli miałbym wskazać Ci jeden przycisk w radiotelefonie morskim, który jest najmniej używany, to jest to przycisk redukujący moc nadawania. Tak wszyscy najczęściej nadają z maksymalną mocą. Zdziwilibyście się, ile dalekich łączności da się zrobić za pomocą radiostacji małej mocy. 5W czy 6W mocy – bo tyle ma radiotelefon ręczny, spokojnie wystarczy, żeby skutecznie zaalarmować albo stację brzegową, a w najgorszym wypadku sąsiednią jednostkę. Pamiętaj też, że znaczenie ma również kto słucha i za pomocą jakiego sprzętu, a stacje brzegowe mają się czym pochwalić. Widzisz więc, że zasięg radiostacji wcale nie jest problemem.

Czy warto mieć DSC w ręcznym radiotelefonie? Zdecydowanie! Niezależnie od tego czy pływasz większą jednostką, czy pontonem lub paddleboardem. Warto. Możesz zerknąć na 2 grzechu warte radiotelefony – na HX890 od Standard Horizona (ps. to właśnie wzorów na horyzont standardowy używaliśmy do obliczeń „zasięgu”  – znajdziecie ich kilka, Ci inni autorzy uwzględniają już charakterystykę DSC i mówią „poleci” dalej), lub na wyposażony w DSC i uwaga odbiornik AIS M94D od Icom’a.

A tych z Was, którzy już mają „w ręku” morskie radio zapraszam do wpisu jak wycisnąć z niego 110% normy!